SZUKAJ
 
27
KWIETNIA   2024
Zaproponuj artykuł
 

Polska wymiera bez wojny i kataklizmów!

Data publikacji: 2022-08-31 14:00  |  Data aktualizacji: 2022-08-31 16:20:00
Polska wymiera bez wojny i kataklizmów!
Jeden z internetowych memów, prezentujący w sposób sarkastyczny dominujące współcześnie podejście do roli kobiety w świecie.

Przerabialiśmy to jako naród w trakcie zaborów, przerabiamy teraz w epoce ułudy wielkiej wolności i rozwoju technologicznego. Polska zwija się i pogrąża w kryzysie demograficznym, a wielu z nas pozostaje wobec tego zjawiska biernymi obserwatorami. Wprawdzie wiele organizacji, takich jak Fundacja Pro, Centrum Życia i Rodziny, SKCh im Ks. Piotra Skargi, czy też programów finansowanych przez rząd, próbuje mierzyć się z problemem zapaści demograficznej i propagować wzorce rodziny wielodzietnej, niemniej jednak skala i efekty tego oddziaływania wciąż nie przekładają się na szeroką zmianę społecznej mentalności. "Jeżeli dla współczesnego człowieka maksimum wysiłku w temacie rodziny to związek partnerski bez zobowiązań połączony z opieką nad psem, to nie będzie dzieci, bo po prostu nie ma gruntu pod to, aby mogły pojawiać się na świecie" - trafnie zauważa ekspert ds. NGOs Marcin Musiał.

 

Wedle kolejnych prognoz, w 2022 roku Polska zajmie jedno z ostatnich miejsc na świecie (!) pod względem dzietności. Nie potrzeba żadnej wojny ani kataklizmu abyśmy przestali istnieć jako naród. Jeżeli nic się nie zmieni, po prostu wymrzemy.

 

Źródłem problemu demograficznego są kwestie moralne, a nie jak wiele osób uważa gospodarcze i ekonomiczne. O co dokładnie chodzi?

 

Z ust tysięcy komentatorów bez przerwy słychać, że w Polsce nie ma dzieci bo: brak miejsc w przedszkolach, kryzys gospodarczy, problemy na rynku pracy, kiepska służba zdrowia, wysokie podatki, za mało zarabiamy, niestabilna sytuacja mieszkaniowa, rosnące raty kredytów itp itd. To wszystko prawda. Aktualna sytuacja społeczno-gospodarcza, którą zgotowali nam rodzimi politycy i nadzorujący ich globaliści, nie jest wesoła. Jednak obiektywnie rzecz biorąc mamy obecnie o wiele lepsze warunki materialne od naszych dziadków, pradziadków i jeszcze starszych pokoleń. Pomimo tego, dzieci nie ma. Dlaczego? Bo Polacy nie chcą ich mieć. I nie tylko Polacy - ten sam trend widać w większości krajów cywilizacji (post)łacińskiej, w tym tych bogatszych od Polski.

 

Krótki rzut oka na statystyki pozwala stwierdzić, że w ciągu ostatnich 75 lat najwięcej dzieci urodziło się w Polsce w 1955 roku - 793 800 urodzeń przy populacji 27,5 miliona Polaków, a całe lata 50te były rekordowe pod względem dzietności. Ówcześni rodzice nie znali hybrydowych SUVów, ogrzewania podłogowego, energooszczędnych domów, paczkomatów, smartfonów, pampersów, kart kredytowych, zakupów przez internet i uginających się pod ciężarem towarów półek w supermarketach. Byli za to świadkami elektryfikacji wsi. Ciekawe jakby się wtedy czuły dzisiejsze "madki" w klimatyzowanych mercedesach, które marudzą na brak miejsca parkingowego pod żłobkiem ich 1 "bombelka"...?

 

Jeszcze bardziej dynamiczne zjawiska demograficzne zachodziły w naszym społeczeństwie podczas zaborów. "Na przestrzeni 1050 lat istnienia Polski nie mieliśmy takiej sytuacji demograficznej jak po objawieniach w Gietrzwałdzie w 1877 r. – zwraca uwagę ks. Krzysztof Bielawny, autor książki „Niepodległość wyszła z Gietrzwałdu” – W ciągu niespełna 40 lat liczebność naszego Narodu prawie się podwoiła, z 15 do 26 mln – podkreśla. Potwierdza to publikacja Głównego Urzędu Statystycznego „Historia Polski w liczbach” z roku 1994."

 

Liczebność Polaków prawie się podwoiła, pomimo braku państwowości polskiej, zaborów, germanizacji, rusyfikacji, prześladowań i gorszych warunków materialnych niż dzisiaj. Pomimo tych faktów, większość ludzi (w tym wielu "ekspertów) twierdzi, że w dzisiejszej Polsce 500+ nie ma dzieci z uwagi na złą sytuację materialną. Rzadko ktoś szczerze i uczciwie napisze o co w tym wszystkim chodzi, tak jak np w poniższym komentarzu znalezionym gdzieś w internecie:

"Mam 35 lat i z dziewczyna nie chcemy dzieci. To nie chodzi o kasę bo jej mamy dużo, nie chodzi o mieszkanie czy politykę w kraju. Po prostu. Wolny człowiek w wolnym kraju. Mam mnóstwo znajomych którzy tez na razie się nie decydują. I tyle."

 

Polacy nie mają dzieci bo nie chcą. Tylko kiedy w końcu zacznie się to publicznie zauważać i realnie działać na rzecz odbudowy moralnej kraju? Nie pomogą dodatki do 500+ ani żaden inny socjal, ani kolejne rządowe projekty "prodemograficzne", powstające za nasze podatki. Nawet jak pod Radomiem odkryją gigantyczne złoża ropy, będzie garb budżetowy, a zwykli Polacy będą żyć jak bliskowschodni szejkowie, to i tak nie będzie dzieci jeśli nikt nie będzie chciał ich mieć.

 

Jak ktoś mądrze zauważył:

"Bez kultury poświęcenia nie będzie dzieci. Rodzicielstwo to ciężki kawałek bułki z chlebem, bez względu na to ile się w to rzuci pieniędzy. Kryzys demograficzny jest jedynie funkcją kryzysu cywilizacji, a naszym wypadku sukcesywnej likwidacji cywilizacji łacińskiej."

 

Jeżeli dla współczesnego człowieka maksimum wysiłku w temacie "rodziny" to związek partnerski bez zobowiązań połączony z opieką nad psem, to nie będzie dzieci, bo po prostu nie ma gruntu pod to, aby mogły pojawiać się na świecie. Rodzina to z definicji trud, wyrzeczenie i poświęcenie, którego dzisiaj wszyscy chcemy za wszelką cenę unikać. To tyle i aż tyle w temacie problemów demograficznych.

 

Marcin Musiał

 

Źródło: FB