Cudowny Medalik. Wyśmiewany przez wrogów Kościoła, pomaga w trudnych chwilach
Pandemia koronawirusa, lockdown gospodarki, popadające w ruinę całe firmy, a przy okazji... ludzkie sumienia. Tak, to nasz obecny obraz. Moralna degeneracja i upadek kulturowy znacznej części polskiego narodu w tym roku wyraźnie przyspieszyły. W tej sytuacji trzeba umacniać wierzących i wołać do wątpiących. Okazja idealna - wspomnienie Najświętszej Maryi Panny od Cudownego Medalika. W związku z nim, portal PCh24.pl przypomnina o tym jakże popularnym wśród katolików dewocjonalium, którym jest Cudowny Medalik.
Podawane w mediach kolejne, rosnące liczby zakażonych i zmarłych mogą wystarszyć. W panice wielu ludzi ogranicza swe działania do troski o życie doczesne - robią zapasy żywności, płynów dezynfekcyjnych, maseczek... zapominając przy tym, że nasza główna walka toczy się o wieczność. W kościołach praktyki religijne niemal wygasły, a sumienia usypiane są kolejnymi dyspesami i - przecież niepełnowartościowymi - substytutami w wersji online.
Wielu w obawie czeka na cudowną szczepionkę... Tylko czy to aby dobra lokata? Warto na moment sięgnąć do historii. Na początku lat 30. XIX wieku Europę dotknęła epidemia cholery. Przywleczona przez wojska rosyjskie wracające z kampanii tureckiej, rozpełzła się po Europie trzebiąc kolejne narody. W tym czasie Bóg dał wiernym znak swojej opieki i łask, którymi chce obdarzać dusze – Cudowny Medalik. Duchowa broń, z której skuteczności dziś wielu boi się skorzystać.
Tymczasem Bóg - prawdziwe źródło naszej nadziei - poprzez Najświętszą Maryję Pannę, postanowił dać ludziom znak swojej łaski i bliskości, przekazać wezwanie do nawrócenia. I to wezwanie do pokuty, chrześcijańskiej ufności w Bożą Opatrzność jest zawsze aktualne – bez względu na epokę, trudności i zagrożenia, z jakimi się borykamy. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza dziś.
Cudowny Medalik z Rue du Bac
Po zawleczeniu przez rosyjskich żołnierzy, choroba migrowała, pojawiając się w kolejnych krajach. W marcu 1832 roku pierwsze przypadki zachorowań odnotowano we Francji. Wkrótce w Paryżu codziennie umierały setki ludzi. Zaczęło brakować karawanów i trumien. Grabarze nie chcieli pracować obawiając się zarażenia. Zamknięto teatry i sale koncertowe. W połowie roku zaraza ustała. Niestety, nie na długo. W lipcu znów liczba zgonów zaczęła szybko wzrastać. Opieką nad chorymi zajęły się m.in. Siostry Miłosierdzia (szarytki). Pielęgnowały ich, niosły pociechę duchową, rozdawały owalne medaliki z charakterystycznym wizerunkiem Matki Bożej. Szybko między paryżanami zaczęły krążyć wiadomości o wielu cudownych uzdrowieniach wśród chorych, którzy je przyjęli.
Tak się złożyło, że w jednej ze stołecznych szkół 8-letnia Karolina Nenain, jako jedyna z całej klasy, nie nosiła Medalika. Gdy zapadła na cholerę, otrzymała go od zakonnic. Następnego dnia w pełni zdrowa powróciła do szkoły… W diecezji Meaux na cholerę zachorowała pewna ciężarna kobieta. Jej organizm był już bardzo wyczerpany, kiedy na dzień przed porodem dostała Medalik. Urodziła zdrową dziewczynkę, a sama zdumiewająco szybko wróciła do sił. Naturalnie to tylko dwa z wielu przykładów, do których należy jeszcze dodać liczne nawrócenia osób obdarowanych tym sakramentalium. Nic dziwnego, że wierni zaczęli je nazywać Cudownym Medalikiem, a spod stempla producenta wychodziły kolejne tysiące. Wkrótce zaraza ustąpiła.
Pod wielkim wrażeniem tych wydarzeń był arcybiskup Paryża, ks. Hiacynt Ludwik de Quelen. Sam zresztą rozdawał Medaliki i obserwował uzdrowienia fizyczne i duchowe, o czym zaświadczył kilka lat później w liście pasterskim: Mamy ogromną radość, że możemy wam przekazać tę wiadomość i pragniemy, aby była ona znana nawet w najdalszych zakątkach katolickiego świata, jakoż nabożeństwo to zakorzeniło się głęboko w naszej diecezji i codziennie jest wzmacniane oraz potęgowane w cudowny sposób przez chorych, którzy dzięki niemu odzyskują zdrowie, oraz jak to łaski i dary mnożą się, gdy uciekamy się do czułego miłosierdzia Maryi Niepokalanie Poczętej.
Sława Cudownego Medalika szybko rosła. Zakładali go na szyję wierni w coraz to nowych krajach świata. Do końca 1839 roku rozprowadzono 10 milionów egzemplarzy. Efekt? Nowe łaski i cuda. Stopniowo w publikacjach religijnych odsłaniano okoliczności i przebieg objawienia. Dziś mamy już pełny wgląd w informacje na ten temat. Pierwszy raz Maryja ukazała się młodej szarytce s. Katarzynie Labouré w nocy z 18 na 19 lipca 1830 roku. Działo się to w paryskim klasztorze przy Rue du Bac. Niepokalana zapowiedziała nadejście kolejnej krwawej rewolucji. Jednocześnie obiecała strumień łask, którymi Francję i cały świat obdarzy Bóg. Zaledwie kilkanaście dni później w Paryżu stanęły barykady, a król Karol X musiał abdykować.
Drugie objawienie miało miejsce w tej samej klasztornej kaplicy 27 listopada tego samego roku. Katarzyna znowu ujrzała przed ołtarzem Matkę Bożą. Stała na kuli, symbolizującej glob ziemski, a drugą trzymała w rękach. Znów zapowiedziała moc łask, które ludzie otrzymają za jej pośrednictwem. Następnie otoczył Najświętszą Pannę podłużno-okrągły pas z napisem: O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy. Bogarodzica poleciła s. Katarzynie wybicie Medalika według wzoru, jaki widzi. - Wszyscy, którzy go będą nosili, dostąpią wielkich łask, szczególniej jeżeli go będą nosili na szyi. Tych, którzy we mnie ufają, wieloma łaskami obdarzę - obiecała. Potem obraz, niby wielki medalik obrócił się, a wizjonerka ujrzała na drugiej stronie literę „M” z wyrastającym ze środka krzyżem, a poniżej Serce Jezusa otoczone cierniową koroną i Serce Najświętszej Maryi Panny przeszyte mieczem bólu.
Pierwsze 1500 sztuk Cudownych Medalików i... epidemia cholery
By jak najszybciej spełnić polecenie Matki Bożej, siostra Katarzyna powiedziała o wszystkim swemu spowiednikowi ze Zgromadzenia Misjonarzy św. Wincentego á Paulo. Z początku kapłan z niedowierzaniem przyjmował wyznania nowicjuszki. Jednak za nimi świadczyło spełnianie się proroctw przekazanych młodej zakonnicy przez Bogarodzicę. Wreszcie pierwsze 1500 sztuk medalików, wykonanych ściśle według wzoru nakreślonego przez Niepokalaną, opuściło warsztat jubilerski. To właśnie te egzemplarze rozdawały siostry podczas wspomnianej epidemii cholery.
Resztę życia s. Labouré spędziła jako przykładna zakonnica, ciężko pracując w dziełach miłosierdzia prowadzonych przez Zgromadzenie. Dożyła spełnienia zapowiedzianego przez Maryję wybuchu nienawiści do Kościoła i porządku społecznego, jakim była Komuna Paryska. Na szczęście komunardzi oszczędzili dom, w którym mieszkała. Potem, gdy państwo francuskie karało ich za bunt i liczne przestępstwa, s. Katarzyna rozdawała skazanym na śmierć Cudowne Medaliki. Zmarła 31 grudnia 1877 r. W 1933 roku została beatyfikowana, a 14 lat później papież Pius XII ogłosił ją świętą.
Szczególny rozgłos przyniosło Cudownemu Medalikowi nawrócenie członka bogatej rodziny bankierskiej Alfonsa Ratisbonne. Ten oziębły religijnie Żyd, rodem z Alzacji, na prośbę przyjaciela przez kilka dni nosił Cudowny Medalik na szyi i recytował Modlitwę św. Bernarda. Robił to, by udowodnić koledze, że religia to przesąd. Jakież było jego zdziwienie, a zarazem zachwyt, gdy 20 stycznia 1842 roku, podczas przypadkowej wizyty w jednym z rzymskich kościołów ujrzał Matkę Bożą w takiej samej pozie, w jakiej została utrwalona na Cudownym Medaliku. W tym momencie jego duszę rozjaśniło światło wiary. Wkrótce przyjął chrzest i został zakonnikiem.
Wielkim nabożeństwem do Cudownego Medalika odznaczał się św. Maksymilian Maria Kolbe. Widział w nim główną broń przeciwko złu i propagował przez całe życie zakonne. Zawsze miał przy sobie kilka egzemplarzy, by rozdawać przy każdej nadarzającej się okazji. Potem modlił się w intencji obdarowanych, a resztę zostawiał Bogarodzicy. Notabene nazywał je „kulkami”, które przecież, jak mówią słowa popularnej żołnierskiej piosenki, Pan Bóg nosi…
***
Czyż dziś, taka jak i dawniej, nie powinniśmy się uciekać do wstawiennictwa i opieki Najświętszej Maryi Panny, powierzając jej nasze życie, troski i lęki? W sytuacji z ludzkiego punktu widzenia beznadziejnej, potrzebna jest gorliwa wiara i autentyczne oddanie, zawierzenie się Bożej Opatrzności. Resztę zostawmy Bogarodzicy…
AK
Źródło: pch24.pl