Ścieżki wyjścia z kryzysu dla polskiego Kościoła

Mleko się rozlało, kryzys stał się faktem – najpierw wywołany sytuacją powszechną w Kościele i nieudanymi „reformami” papieża Franciszka, następnie wzniecony przez sterowany wybuch afery pedofilskiej i związany z tym film Tomasza Sekielskiego. Czy w ten sposób polscy hierarchowie znaleźli się w ślepym zaułku?
Odpowiedź na to pytanie brzmi: nie, jest dobra alternatywa. Jest, ale wymaga ogromnego wysiłku zarówno duchownych, jak i świeckich – tych najbardziej zaangażowanych w kościelne życie – członków wspólnoty katolickiej w Polsce.
Kościół może bowiem obrać mierzalną strategię z jasno określonymi środkami działania, może zareagować niczym duża korporacja, która po kilku tłustych latach, zanotowała poważną stratę netto i jej spółka „przepala” gotówkę. Jeśli wiemy, że dalsze straty w obecnym modelu funkcjonowania są niemal pewne – a są to straty szczególnie bolesne, bo straty w duszach – wówczas konieczne jest przemyślenie samego modus operandi.
Nowa strategia może być kombinacją zadań teologicznych i duszpasterskich. W ramach tych pierwszych polski Episkopat winien wykorzystać próżnię, jaką wywołały zabiegi decentralizujące władzę Watykanu i osłabiające dogmatyczny autorytet papieża. Franciszek rzadko naucza ex cathedra, a kiedy to czyni, najczęściej pisze o sprawach drugorzędnych lub o przekazaniu części swojej władzy na niższy szczebel. Polski Kościół dotąd nie korzystał zbytnio z tej przestrzeni, która może być dobrym polem dla propagowania tradycyjnej drogi teologicznej i nauczania odwołującego się głównie do dorobku papieskiej myśli z XIX wieku oraz nauczania św. Jana Pawła II.
Pierwszy filar to zatem droga promocji wzorców życia, wypełnianie katolickiej nauki o moralności przykładami konkretnych osób, małżeństw, rodzin oraz prezentowanie ich w przestrzeni publicznej.
Drugim, bardziej rozbudowanym w praktycznym wymiarze oddziaływania, jest filar duszpasterski. Zamiast licznych wezwań i pustych wskazań, które najczęściej nie są realizowane w parafiach, polscy biskupi mogliby przynajmniej na kilka lat osobiście zakasać rękawy i użyć resztek swojego blasku pozycji do bezpośredniego kontaktu z wiernymi. Próbuje to od kilkunastu lat czynić w Łodzi i Krakowie abp Marek Jędraszewski, ale jego comiesięczne spotkania to za rzadki i zbyt folklorystyczny wyjątek, a nie element stałego kontaktu z wiernymi. U innych biskupów jest jeszcze gorzej...
Oddziaływanie pastoralne winno też być elementem działającym inkluzyjnie wszędzie tam, gdzie jest szansa na jakiekolwiek poszerzenie kontaktu z wiernymi w stosunku do niedzielnej Mszy Świętej. Dlaczego zatem nie wejść z tym kontaktem w internet, w komunikatory społecznościowe, dlaczego nie zaproponować nawet własnej, typowo katolickiej „społecznościówki” jako alternatywy dla lewicowo-liberalnego Facebooka?
Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź piotrskarga.pl
Kościół w Polce wciąż ma zasoby organizacyjne, kadrowe i finansowe, by zmierzyć się na poważnie z plagą odpływu wiernych. Musi jednak podjąć w duchu katolickiej tradycji i ciągłości praktyki pastoralnej działania radykalne, atrakcyjne i zarazem ostentacyjne. Szansą jest też technologiczna nowoczesność użyta do walki z humanistyczną ponowoczesnością. Bóg jeden wie, jak wiele dusz można w ten sposób ocalić.