Stan polskiej armii na wypadek konfliktu zbrojnego
Nie bez powodu publikujemy właśnie teraz artykuł ze stycznia 2013 roku. Autor zwrócił uwagę na kilka newralgicznych aspektów polskiej armii, które nie interesowały specjalnie polskich władz aż do kryzysu na Ukrainie. Autor zadał proste pytanie: jak wygląda aktualne bezpieczeństwo Polski na wypadek napaści militarnej gdy chodzi o siłę bojową Polskich Sił Zbrojnych? Okazuje się, że niestety źle, a nawet bardzo źle.
Patrząc na nasze dzieje i kluczowe położenie geopolityczne powinniśmy mieć silną armię, najlepiej o potencjale podobnym do - jakże przecież małego - Izraela. Nasze siły zbrojne przede wszystkim powinny postawić na jakość wyszkolenia żołnierzy i nowoczesny sprzęt. Takie wojsko, nie tylko odstrasza najeźdźców i jest w stanie dać im odpór, ale też dba o wewnętrzne bezpieczeństwo, likwidując np. skutki katastrof naturalnych. Ważną rolą jest również reprezentowanie kraju na misjach sojuszniczych i interwencje siłowe poza granicami kraju - dla obrony własnych interesów i państw sprzymierzonych, jak również w przypadku wykrytych zagrożeń bytu państwowego i życia polskich obywateli. Trzeba pamiętać, ze precyzyjne działania wyprzedzające, realizowane zazwyczaj siłami jednostek specjalnych, są najbardziej skuteczne i likwidują problem w zarodku.
Bezpieczeństwo integralności państwa ma też bezpośrednie przełożenie na długofalowe inwestycje w kraju, jak i napływ zagranicznego kapitału. Nikt nie będzie planował wkładania pieniędzy w biznes postawiony na ruchomych piaskach, dodatkowo zagrożony kataklizmami. A tak obrazowo można opisać aktualny stan naszej gospodarki i bezpieczeństwa.
Jak konkretnie wygląda liczebność Wojska Polskiego i w jaki jest wyposażona sprzęt? Porównamy go z naszymi dwoma największymi sąsiadami. W tym artykule zestawimy nasza armię z potencjałem militarnym Rosji.
Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej
Formacje i struktura
Trzonem Wojsk Lądowych są 3 dywizje ogólnowojskowe: dwie zmechanizowane (12, 16) i jedna pancerna (11), oraz brygady – powietrznodesantowa (6), kawalerii powietrznej (25) i Strzelców Podhalańskich (21).
Do 2008 roku istniały również Wojska Obrony Terytorialnej. WOT były doskonałym rozwiązaniem na wypadek działań obronnych terenu Rzeczypospolitej oraz pomocy przy ochronie przed skutkami katastrof naturalnych. Świetnie też pełniły funkcję wychowawczą aktywizując młodych ludzi do służby Ojczyźnie. Zostały jednak z niewyjaśnionych przyczyn zlikwidowane.
Przejdźmy do przedstawienia obecnych stanów osobowych i sprzętowych WP. Podane w tym artykule dane liczbowe mają oczywiście charakter orientacyjny i mogą się trochę różnić od stanu na dzień dzisiejszy.
Wojsko Polskie liczy w sumie niecałe 100 tysięcy żołnierzy, w tym niewiele ponad 2 tysiące żołnierzy Wojsk Specjalnych. W skład Sił Zbrojnych wchodząWojska Lądowe, Siły Powietrzne, Marynarka Wojenna i Wojska Specjalne, ale również Żandarmeria Wojskowa, Dowództwo Garnizonu Warszawa, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego. W trakcie tworzenia są też Narodowe Siły Rezerwowe, które mają zapewnić kadry dla uzupełnień w każdym z czterech rodzajów wojsk. Do tej pory NSR, według zapowiedzi, powinien sprawnie funkcjonować, jednak powołano dopiero połowę planowanych stanów osobowych, a cała operacja prawdopodobnie okaże się klapą i biciem medialnej piany.
W czasie pokoju kierownictwo nad armią sprawuje Minister Obrony Narodowej, a w czasie wojny Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych. Nad nimi zawsze stoi Prezydent RP.
Poziom wyszkolenia żołnierzy pomimo szumnej akcji profesjonalizacji armii stale spada. Wyszkoleni żołnierze coraz częściej opuszczają służbę i nie ma ich kim zastąpić, a w wyniku cięć resortowych obniżono znacznie środki na ten cel. Tylko w latach 2010-2012 z wojska odeszło około 13 tysięcy osób, z czego 10 tysięcy odbyło się na własną prośbę.
Mobilizacja na wypadek wojny
System mobilizacyjny, w wyniku likwidacji służby poborowej, praktycznie przestał istnieć. Jeśli uda się powołać w takiej sytuacji 50 tys. żołnierzy, to będzie można to uznać za duży sukces. Problem jednak też w tym, że nie będzie gdzie ich zakwaterować, bo “reformatorzy” zlikwidowali stosowne obiekty koszarowe i zaplecze organizacyjne. Porównując zdolność mobilizacji na wypadek wojny, w państwach europejskich jest to 1,66% populacji, a w Polsce około 0,3%, czyli pięciokrotnie mniej. Po rezygnacji z systemu szkolenia rezerw ich zdolność bojowa może być też dużo niższa od oczekiwanej.
3 żołnierzy na 1 dowódcę
Fatalnie wygląda ocena struktury osobowej WP. Na początku 2012 roku w Wojsku Polskim służyło 103 generałów, 22 555 oficerów, 39 276 chorążych i podoficerów oraz 36 501 szeregowych. Tak więc stosunek kadry dowódczej zaplecza do wojsk pola walki to 1 do 3,3! Mamy więc jednego dowódcę na około trzech żołnierzy - stosunek nadający się raczej do dowcipu, a nie żywotnego interesu państwa. Dla porównania w armii brytyjskiej jest to 1 do 6,6 a w amerykańskiej 1 do 5,7. Mamy więc tak naprawdę 35-40% żołnierzy na polu walki z całości faktycznego stanu osobowego.
Ważniejsze interesy sojuszników
Niepokojące jest też to, że ogromne środki i uwaga MONu idzie w kierunku naszych sił ekspedycyjnych, a główna część armii, mająca bronić terytorium Polski jest w opłakanym stanie, zarówno pod względem organizacyjnym, jak i technicznym. Jest to bardzo poważna nierównowaga - przecież interesy sojuszników nie są ważniejsze od bezpieczeństwa polskich obywateli.
Irekin
Źródło: sejfty.pl.